życie płynąc niespiesznie przecieka
przez palce. sączę poranną kawę
w miejscu, gdzie domy małymi oknami
patrzą na łodzie, które zdają się wisieć
w powietrzu, kołysząc świt
szerokimi biodrami.
szerokimi biodrami.
pokrzykiwania mew mieszają się
z melodią kutra, rysującego ślad
na błękicie. myśli siadają jak ptaki,
by odpłynąć, zanim słońce utonie
za linią horyzontu.
orzeźwiam twarz i dłonie listkami limonki
zanim przyjdziesz na taras głodny
wewnętrznych podróży.
/Iwona Niedopytalska/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz