czas ma tutaj wolne. obija się, spacerując
sennymi uliczkami albo roztapia w słońcu godziny.
siga, siga* -
szepcze do ucha i czeka aż lekki wiatr
poniesie zapach spokoju, z nutą czosnku i oliwy.
domki wspinają się po zboczach, a twoje oczy po piersiach
uwolnionych od konwenansów, falujących niespiesznie
przy każdym ruchu dłoni, które nabierają mezedes*.
karmisz się tym widokiem, popijając winem ze szklanki.
papierowe obrusy,
niewzruszone plamami,
podrygują w jednorazowym tańcu. rozmowa płynie
w kierunku wieczora. słowa kołyszą łagodnie jak łódki
zacumowane u nabrzeża.
płynność przenosi się w biodra.
_____________
*siga, siga (gr.) – powoli, powoli.
* mezedes – danie „na jeden kęs”.
/Iwona Niedopytalska/